O ile współcześnie ciepła woda, prysznic i ciepła wanna wcale nie są luksusowymi rzeczami, tylko codzienną koniecznością, o tyle w dwudziestym wieku takie przedmioty domowego użytku były uważane za prawdziwe „przywileje”, które nie każdy dom posiadał. Nasi przodkowie myli się, podgrzewając wodę w kociołkach i odwiedzając publiczne łaźnie oraz żydowskie mykwy – informuje strona lodz.one.
Z poniższego artykułu można dowiedzieć się, jak wyglądały pierwsze łódzkie łaźnie, co czyni je wyjątkowymi i jak nasi przodkowie korzystali z wodnych zabiegów w przeszłości.
Bez ciepłej wody: kąpiel na początku dwudziestego wieku
Łaźnie pochodzą jeszcze z czasów starożytnych – kroniki zawierają wiele informacji o tym, jak starożytni Słowianie wykorzystywali różne rodzaje łaźni do przeprowadzania wielu ważnych rytuałów. Przykładowo, łaźnia była niezbędna do wykąpania noworodka, kąpano w niej również osobę zmarłą, aby mogła w czystości przejść do zaświatów. Łaźnie często stawały się też miejscami starożytnych pogańskich rytuałów, w których to często używano wodę.
Jeżeli cofnąć się do czasów bardziej bliskich do współczesności, to w dwudziestym wieku w Łodzi nie było jeszcze dobrze rozwiniętej sieci wodociągowej. Mimo to ludzie potrzebowali ciepłej wody w codziennym życiu. Jedynym innym sposobem na jej zdobycie było zapłacenie pieniędzy i czerpanie jej ze specjalnej beczki. Nie było to łatwe zadanie i zajmowało nieco więcej czasu, ale dla ówczesnych mieszkańców Łodzi była to prawie codzienna niezbędność.
W tamtych czasach codzienne korzystanie z ciepłej wody wśród mieszkańców Łodzi było praktycznie niemożliwe. W większości przypadków, jeśli rodzina kupiła beczkę z ciepłą wodą, wszyscy członkowie rodziny kąpali się w tej wodzie. Zgodnie ze zwyczajem, jako pierwszy w wodzie z takiej beczki kąpał się głowa rodziny, a po ojcu kąpała się w niej już reszta rodziny.
Łaźnie w Łodzi przed wojną

Na początku dwudziestego wieku istniał jeszcze jeden sposób kąpieli w gorącej wodzie – odwiedzanie łaźni. W tym czasie w Łodzi funkcjonowało kilka łaźni publicznych, z których lwia część przetrwała do czasów powojennych.
W tamtym czasie można było odwiedzić takie łaźnie płacąc niewielką kwotę pieniędzy lub poprzez vouchery. Ówcześni mieszkańcy Łodzi szeroko korzystali z tej możliwości ze względu na praktyczny brak wyboru. Ponadto łaźnie miały wiele dobroczynnych właściwości, pomagały się zrelaksować i poprawić stan zdrowia. Takie łaźnie działały np. przy ulicach Wodnej i Szkolnej.
Jeżeli mówić o łaźni przy ulicy Wodnej, to była ona jedną z pierwszych w latach przedwojennych. Została zbudowana w latach dwudziestych przez architekta Wiesława Lisowskiego. Architekt specjalizował się w projektowaniu tego typu budynków użyteczności publicznej, a z danych archiwalnych wiadomo, że wybudował w Łodzi kilkadziesiąt obiektów tego typu.
Wspomniany wcześniej problem z dostępem do ciepłej wody często prowadził do rozprzestrzeniania się chorób higienicznych. W związku z tym w łaźni przy ulicy Wodnej powstała nawet łazienka z prysznicami dla dzieci cierpiących na świerzb.
Gdzie umywali się członkowie łódzkiej społeczności żydowskiej?
Żydzi mieli swoje własne rytuały związane z łaźniami. Na swoje potrzeby budowali mykwy, jak na przykład ta w Łodzi przy ulicy Gdańskiej, dawna rytualna łaźnia żydowska, która przez długi czas była jedną z najlepszych w mieście.
Mykwa ta została wybudowana na początku lat dwudziestych dwudziestego wieku z inicjatywy chasydów z Kalwarii. Ta łódzka łaźnia wyróżniała się spośród innych bardzo wysokimi standardami higieny i obsługi. Baseny były wyłożone płytkami, a mykwa należała do ortodoksyjnych żydów Agudat. Obecnie, dawny budynek mykwy użytkowany jest przez Uniwersytet Łódzki.