Minęło bezpowrotnie: 7 znikniętych zawodów w Łodzi

Z biegiem czasu i rozwojem technologii do przeszłości odchodzi sporo rzeczy, które były kiedyś powszechne, a nawet niezbędne w codziennym życiu. Podobnie jest z zawodami, które po prostu straciły dziś na znaczeniu. Ludzie zostali zastąpione przez maszyny lub konieczność wykonywania pewnych prac po prostu zniknęła dzięki nowoczesnym narzędziom i rozwiązaniom, — czytamy na stronie lodz.one.  

Jeśli chcesz dowiedzieć się ciekawostek o łódzkich zawodach, które na zawsze pozostały w przeszłości, to przeczytaj poniższy artykuł.

Pucybut czyli czyściciel butów

Kiedyś zawód pucybuta był bardzo pożądany. Szacowne panie i panowie, którzy wybierali się na spacer ulicami Łodzi, dbali o schludność własnego wyglądu i stanu butów. Aby utrzymać czystość obuwia nawet podczas chodzenia po mieście, ludzie zwracali się do pucybutów, którzy pracowali bezpośrednio na ulicach, w pasażach i przy łódzkich urzędach. 

Zawód ten powstał w XVIII wieku. A szybko rozpowszechnił się w krajach europejskich, szczególnie w Polsce — pucybutów można było spotkać w dużych miastach, takich jak Łódź. Największą popularność jednak zawód czyściciela butów zyskał pod koniec XIX wieku w Brytanii i Ameryce.

Pracę tę wykonywali głównie mężczyźni, a także nastoletni chłopcy, którzy w ten sposób próbowali zarobić trochę kieszonkowego. Często dzieci z biednych rodzin też pracowały jako czyścibuty.

Jednak wraz z masową produkcją i sprzedażą gutaliny, zawód ten zaczął stopniowo odchodzić w zapomnienie. Przecież każdy mógł kupić tę pastę do czyszczenia butów i wykonać tę prostą czynność w domu. Ponadto stan ulic miejskich znacznie się poprawił. Tak więc z ulic Łodzi zniknęli pucybuty.

Bednarz

Jednym z tradycyjnych, bardzo poszukiwanych i wysoko cenionych rzemiosł było bednarstwo. A bednarzami nazywali się rzemieślnicy wyrabiający drewniane beczki, wiadra i baryłki.

Takie beczki, wykonywane przez bednarzy, powszechnie używane były w łódzkich fabrykach i przemysłach, ponieważ w XVIII wieku Łódź była potężnym ośrodkiem przemysłowym.

Z czasem jednak zawód beczkarza zaczął tracić na znaczeniu — ludzie preferowali metalowe pojemniki. Drewniane beczki pozostawały ważne jedynie do przechowywania napojów alkoholowych (piwa, wina, koniaku) oraz solonych i kiszonych warzyw.

Latarnik uliczny

Trudno sobie wyobrazić, że kiedyś oświetlenie ulic w mieście wyglądało zupełnie inaczej niż dziś. Na długo przed wynalezieniem i rozpowszechnieniem elektryczności, ulice Łodzi były oświetlane latarniami. Te latarnie musiały być zapalane co wieczór, a żeby łódzkie ulice były zawsze dobrze oświetlone, powstał osobny zawód — latarnik. To właśnie tak nazywali się pracownicy służb miejskich, którzy na polecenie burmistrza nadzorowali sprawność działania lamp ulicznych i na czas zapalali je. 

Zawód ten powstał w Wielkiej Brytanii na początku XV wieku, a następnie rozpowszechnił się w dużych miastach krajów europejskich, w tym w Łodzi.

Jednak powoli zawód latarnika ulicznego zaczął odchodzić w przeszłość. Powodem tego były zmiany w technologii oświetlenia ulicznego — w XIX wieku ludzie zaczęli używać lamp gazowych. Początkowo o te urządzenia dbali również latarnicy uliczni, później jednak inżynierowie opracowali systemy, dzięki którym światła zapalały się automatycznie.

Telefonista

Na długo zanim świat ujrzał telefony komórkowe, istniał zawód o nazwie telefonista. Byli to operatorzy stacjonarnych lub polowych central telefonicznych, których zadaniem było łączenie abonentów. 

Telefoniści pracowali przy wszystkich centralach telefonicznych, ponieważ bez nich nie można było nawiązać połączenia. Wszystko jednak zmieniło się, gdy Almon Strowger wynalazł automatyczne centrale telefoniczne, a potrzeba pracy ręcznej po prostu zniknęła.  

Cywilne centrale telefoniczne były obsługiwane głównie przez kobiety o miłych głosach. Badacze uważają, że kobiety były częściej zapraszane do tej pracy ze względu na specyfikę kobiecych głosów — aparatura odtwarzała je z mniejszymi zniekształceniami niż męskie. W czasie wojny zawód telefonisty był zawodem wojskowym.

Mleczarz 

Niegdyś mieszkańcy Łodzi i innych polskich miast chętnie korzystali z usług mleczarzy, którzy dostarczali mleko i produkty mleczne do domów. Początkowo nabiał przewożony był wozami konnymi, później mleczarze zaczęli korzystać z rowerów, samochodów i motocykli. 

Nie było zapotrzebowania na usługi mleczarzy tylko na terenach wiejskich, gdyż prawie każde gospodarstwo domowe posiadało krowy.

Mleczarz był dość powszechnym zawodem, który istniał do połowy XX wieku w Europie i Ameryce — do czasu wynalezienia i rozpowszechnienia w domach miejskich lodówek, dzięki którym można było długo przechowywać mleko. A kiedy w sklepach zaczęło przybywać pasteryzowanych i pakowanych produktów mlecznych, nabiał domowy został wyparty z rynku. 

Tak więc w Łodzi, podobnie jak w innych miastach, zniknęło zapotrzebowanie na mleczarzy. Zawód ten przetrwał tylko w kilku krajach na świecie, gdzie przez lata stał się prawdziwą tradycją.

Kominiarz

Innym dawnym i prawie zapomnianym zawodem jest zawód kominiarza. Kiedyś żadna rodzina w Łodzi, jak również w innych miastach i wsiach w Polsce, nie mogła się obyć bez usług tych fachowców. Zawód powstał w Danii, a później rozprzestrzenił się w Niemczech i innych krajach europejskich, w tym w Polsce. Stało się to około pierwszej połowy XVII wieku. 

Praca kominiarza polegała na sprawdzaniu i czyszczeniu kominów w piecach, kominkach i paleniskach. Prace te musiały być wykonywane regularnie, aby dym i produkty spalania mogły bez przeszkód wychodzić z pieca na zewnątrz, a system wentylacyjny w domu działał prawidłowo.

Jako kominiarzy zatrudniani byli przeważnie mężczyźni o szczupłej posturze, a czasem nawet nastoletni chłopcy. Ponieważ kominiarz musiał wczołgać się do wnętrza komina lub rury, aby dokładnie je wyczyścić.

Z tym zawodem tym wiązały się nawet zabobony — w większości dobre. Na przykład lud wierzył, że spotkanie z kominiarzem wróży szczęście.

Dorożkarz

Do przeszłości odszedł również zawód dorożkarza. Ale kiedyś, zanim ludzkość wynalazła samochody, usługi dorożkarza były bardzo potrzebne. 

Dorożkarze byli robotnikami, którzy kierowali powozami konnymi lub omnibusami — to tak nazywano było pierwowzór transportu publicznego, napędzanego przez konie. Aby zostać dorożkarzem, trzeba było się wpierw nauczyć jeździć konno.

Zawód dorożkarza stopniowo odchodził w przeszłość, gdy inne środki transportu stały się dostępne dla mieszkańców Łodzi. Pierwsze tramwaje i samochody zaczęły jeździć po ulicach polskich miast na przełomie XIX i XX wieku. Ten szybki i wygodny transport zastąpił omnibusy. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęło zanikać zapotrzebowanie na dorożkarzy. 

To właśnie były te dziwne zawody z przeszłości, których potrzeba całkowicie zniknęła we współczesnym świecie. A stało się to w wyniku ciągłego rozwoju technologii i zmian potrzeb społeczeństwa.

More from author

Praca w Connecticut dla Polaków [wiedza w pigułce i oferty]

Polacy stanowią znaczącą część społeczności w Connecticut i coraz więcej z nich poszukuje pracy w tym stanie. Jeśli to również Twój cel, zapraszamy Cię...

Browar Gustawa Keilicha, czyli produkcja piwa w Łodzi, która zasłynęła na całym świecie

Historia browarnictwa w Łodzi sięga daleko wstecz. Kiedyś w mieście było wiele małych browarów, w większości prowadzonych przez dynastie piwowarów. Znali oni dokładny przepis...

Dlaczego zamawianie online jest lepsze niż chodzenie do sklepu

Przede wszystkim zamawianie online pozwala zaoszczędzić czas, bo nie trzeba jechać do sklepu. Dodatkowym bonusem jest brak zbędnych, "narzuconych" zakupów, z których szczególnie słyną...
.,.,.,.